niedziela, 16 marca 2014

Nie pomagamy sobie. Derby Polski na "pół gwizdka".

Nic nie tak nie buduje prestiżu jakiejkolwiek ligi, jak nie bezpośrednie starcia dwóch najlepszych drużyn. W wielu przypadkach jest nawet tak, że przed samym spotkaniem jest znacznie ciekawiej niż w trakcie, bo akurat piłkarze nie stanęli na wysokości zadania. Dali radę jednak dziennikarze i kibice, natomiast szefostwo ligi stworzyło jak najlepsze warunki do rozegrania wielkiego spektaklu. Dzisiejszy mecz to była jakaś jedna wielka paranoja. I nie będę się znęcał nad piłkarzami, którzy w większości zagrali kolejny mecz "na chodzonego", ale nad tym, w jaki sposób sprzedaje się dziś Ekstraklasę Polakom, ale także i za granicę. 



Dwa najbardziej utytułowane kluby w Polsce i zarazem dwa najważniejsze miasta w historii naszego kraju. Nie tam Lech - Legia, wcale nie Wielkie Derby Śląska, a właśnie mecz pomiędzy Wisłą Kraków a warszawską Legią to według mnie, swoiste "derby Polski". W ostatnich latach nie było jednak sezonu w którym te dwie drużyny bezpośrednio rywalizowałyby o mistrzostwo kraju. Albo w czasach kryzysu Legii po tytuł notorycznie sięgała Wisła, albo kiedy to właśnie Biała Gwiazda notowała fatalny sezon, najlepsi okazywali się Wojskowi. I kiedy wreszcie mamy taką sytuację, w której oba kluby walczą ramię w ramię o mistrza, ich bezpośrednie starcie przypomina raczej przedsezonowy sparing na "pół gwizdka".
Obie drużyny mają problem z kibicami, ale dziś największym problem był ich brak. Wyobraża sobie ktoś Gran Derbi, starcia na szczycie w Premier League, czy pojedynek Borussii z Bayernem na tym ogromnym Signal Iduna Park, bez kibiców?! Nikt nigdy by na to nie pozwolił. Czy walkower i kara pieniężna to nie wystarczająca kara za burdy z meczu z Jagiellonią. Ekstraklasa tak naprawdę strzeliła sobie w kolano nie wpuszczając kibiców na mecz Legii z Wisłą. Nic tak nie tworzy klimatu futbolowego święta jak zachowanie fanów na trybunach. Jestem przekonany, że poziom czysto piłkarski też byłby nieco wyższy, gdyby mecz odbywałby się w normalnych warunkach. A tak, popsuto święto wszystkim kibicom w Polsce i zabrano sobie okazje do zrobienia naprawdę ciekawej reklamy naszej ligi.



Cała ta dziwna sytuacja odebrała chyba ochotę także tym którzy przesiąknięci są futbolem najbardziej. Na najważniejszych sportowych portalach internetowych o szlagierowym meczu polskiej ligi było tyle, co nic. I jak tu się dziwić tym piłkarzykom, że czasem po prostu aż nie chce się im grać. I jeszcze ta pora - niedziela, godzina trzynasta. Najlepiej ujął to sam Franek Smuda : "A jeśli chodzi o porę rozegrania tego meczu, to jest ona lepsza do tego, żeby pójść do kościoła, zamiast na mecz". 
Derby uratowali nam jednak Radović na spółkę z Semirem Štiliciem. Zwłaszcza ten drugi dał popis, dzięki któremu to spotkanie będzie w jakiś sposób zapamiętane. Naprawdę bardzo bym sobie życzył, aby futbol w naszym kraju się rozwijał. Abyśmy nie musieli ciągle tylko wypatrywać oczu za rozgrywkami w innych krajach, a sami mieli coś ciekawego do zaoferowania. Nie muszę nikogo przekonywać, że przy dobrze funkcjonującej lidze, cała nasza ojczyzna ma wiele do zyskania. Trudno jednak będzie to osiągnąć, skora i tak przy wszystkich przeszkodach ku temu, także sama Ekstraklasa SA tak bardzo utrudnia sobie to zadanie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz