poniedziałek, 5 maja 2014

Zespół gotowy, zespół wypalony oraz zespół bliski ideału. Bój o tryumf w La Liga trwa.

Znów będzie o piłce z Półwyspu Iberyjskiego, ale to za sprawą niedzieli cudów jaka miała tam miejsce. Można mieć wrażenie, że wszyscy kibice na świecie są notorycznie robieni w konia. Jakby się trzy czołowe ekipy La Liga umawiały w której kolejce wszyscy na raz potracą punkty. Jak już wygrywają, to do znudzenia, a jak komuś powinie się noga, w ślad za nim idą pozostałe dwie drużyny. Taka sytuacja miała już miejsce w tym sezonie, ale teraz, w samej końcówce kampanii, taka rzecz to ogromna sensacja. A geneza takiego stanu rzeczy w każdym poszczególnym zespole jest zupełnie inna.



Atletico bierze oddech, Barca ma już dosyć
Atletico straciło punkty, bo ma do tego prawo. Co tydzień zachodziłem w głowę, jak to możliwe, że Los Cholchoneros z taką powtarzalnością wywozili trzy punkty ze stadionów na których przychodziło im grać. Teraz taka porażka, na tak ważne mecze do końca sezonu może, lecz nie musi być najlepszym co tylko mogło ekipę Simeone spotkać. A Barcelona? Meczy się straszliwie. Mam wrażenie, że przez cały sezon drużyna Taty Martino próbuje grać kopie tego co jej piłkarze pokazywali za czasów świętej pamięci Tito Vilanovy. A to z kolei bardzo małymi tylko detalami różniło się od Barcy proponowanej światu przez Pepa Guardiolę. Nie widzę ani jednego wyraźnego piętna wywartego na drużynę przez argentyńskiego szkoleniowca. A miał pan Gerardo swoje okazje do zapisania się  w historii klubu, chociażby ciekawymi pomysłami. Mógł odnaleźć miejsce w drużynie dla Neymara, ale nie udało mu się to. Mógł także wprowadzić do drużyny któregoś z następców starzejących się ikon drużyny, jednak Sergiemu Roberto, czy Marcu Bartrze blizej dziś do opuszczenia klubu, niż do realnego jego wsparcia.



Ciągle Ronaldo, zamiast drużyny
Dla Realu ten sezon może być najlepszy w całej jego świetlanej historii. A może tego dokonać team wcale nie pozbawiony wad. Idealny, to on jest w teorii, jednak na przestrzeni tego sezonu widać jaki problem ma zespół Carlo Ancelottiego. Real ciągle nie jest drużyną w dosłownym tego słowa znaczeniu. Kiedy dochodzi do ważnego starcia, często wychodzi z niego obronną ręką, bo jedna z jej indywidualności ratują ją w ostatniej chwili. Tak było, chociażby gdy Bale przeprowadził kosmiczną akcję i wygrał dla Królewskich Puchar Króla. I gdy wydawało się, że piłkarze z Madrytu są na najlepszej drodze do stania się jednolitymi poukładanym kolektywem, pewnie pokonując Bayern, po golach zarówno po stałych fragmentach gry jak i po akcji, przyszedł mecz z Valencią. Mecz ten mógł przybliżyć Real do zdobycia tytułu mistrzowskiego, i tak wielkiej szansy Madrytczycy nie wykorzystali. A punkt zapewnił im ten kto zwykle, po zagraniu całkowicie nie do przewidzenia. I ciągle jedyną drużyna, która miała w swoim składzie jedną, wielką, wybijającą się postać, a jednocześnie pozostała świetnie zgraną ekipą pozostaje Barcelona Pepa Guardioli.



3 komentarze:

Unknown pisze...

Jeśli chodzi o Blaugranę, to Sergi Roberto praktycznie w tym sezonie nie grał, a jeżeli już wchodził z ławki to nie zrobił nic, co by było godne zapamiętania. A mówi się, że ma być następcą Xaviego. Niestety jak jest naprawdę wiedzą jedynie trenerzy Barcy... Natomiast Bartra w drugiej połowie sezonu udowadnia, że w defensywie nie jest wcale gorszy od Mascherano, a w walce powietrznej i kolejnymi wyjściami na połowę przeciwnika pokazuje, że bacznie obserwował grę Pique gdy dawniej musiał siedzieć na ławce. I o ile Barcelona musi sprowadzić środkowego obrońcę, bo zbyt długo z tym zwlekała, to o drugie miejsce w defensywie będzie zażarta walka.

Mam nadzieję natomiast, że na obrońcy się zakupy w Barcelonie nie skończą i chociaż część spekulacji okaże się prawdziwa. Chciałbym, chociaż to niezbyt prawdopodobne, żeby Messi odszedł do Manchesteru City. Gdyby połączyć to ze zmianą trenera, odejściem Puyola, Valdesa i zmianą roli Xaviego i zakupami za kilkaset milionów euro, być może powstało by coś niezwykłego... A Messiemu wróciłaby chęć gry...

5 maja 2014 12:42
Unknown pisze...

Ciekawe jest to, że jako kibic Barcy, widzisz Messiego w City ;) To prawda, ze ostatnio troszkę przytył i gra jakby od niechcenia, ale nie przestał strzelać bramek.

5 maja 2014 12:50
Unknown pisze...

Hehe no, ale jeśli chodzi o linię ataku to dużo bardziej podoba mi się gra Neymara i Sancheza i najchętniej widziałbym ten duet na skrzydłach, a w środku jakiegoś typowego snajpera. Messi to geniusz, chciałbym, żeby zdobywał kolejne Złote Piłki, ale przydałby się jakiś silny bodziec, jakaś zmiana, która sprawiłaby, że widzielibyśmy na powrót błysk w jego grze. Bramki to nie wszystko. A chciałbym go po niebieskiej stronie Manchesteru, ponieważ jeśli chodzi o ligę angielską to im kibicuję, a jako jedni z nielicznych mają kasę na zakup Messiego, a poza tym udowadniają w tym sezonie, do tej pory ich inwestycje opłacały się i mają silną drużynę.

5 maja 2014 14:27

Prześlij komentarz